niedziela, 26 sierpnia 2012

Zdobycze


W sobotę w mojej zagrodzie trwało WIELKIE sprzątanie, trochę z braku popołudniowego zajęcia, trochę na potrzebę przyszłościowych planów, które tlą się gdzieś w głowie.
Oj mnóstwo skarbów kryje moja zagroda. niektóre z nich pokazałam Wam  TU,
niektóre sama wciąż odkrywam -  jak w przypadku wieszaka  znalezionego w chlewku pod siankiem.
Długi, stary, powojenny, z pięknymi wieszaczkami.
Oczywiście trzeba go odczyścic jak wszystko inne. Nie spieszy mi się z tym bo będę miała na to jeszcze mnóstwo czasu. 
Odkryłam stary kwietnik, na którym kiedys stała u Babci  wielka paprotka -  apotem pewnie znudził się.
Dziurawy garnuszek - wyczyściłam , zakleiłam plasteliną i służy  jako osłonka do "uprawianej" w doniczce bazylii. Zamieszkał już na balkonie.
A krzesełko to już pozagospodarski łup. 
Dobrze mieć koleżankę, która takie fajności trzyma u siebie w komórce.
Czeka tam na mnie jeszcze stara komoda i kuchenny kredensik z nadstawką. Więc teraz  będe już miała 2 stareńkie kredensy do odnawiania  - swój i  zdobyczny :)
A koleżanka wraz ze swoim  Mężem mieli kredens jak i komódkę spalić :)
Poprosiłam i czeka na mnie - tylko transport zorganizować już muszę we własnym zakresie :)
Damy radę :) 








A tak na marginesie to takie wieszaki też mam juz 2 sztuki, jeden w brązowym kolorze wisi w mojej piwnicy :) Juz zapowiedziałam dawno płci przeciwnej, że muszą się z niego z czasem ewakuować.


A tymczasem pogodnego poniedziałku Wam życzę 

Mili

piątek, 24 sierpnia 2012

F r i d a y


Bo nie ma jak wstać z uśmiechem na twarzy, wypić kawę między prasowaniem koszuli, a robieniem nienagannego makijażu.
 Jeszcze tylko szpilki i torba - mogę wychodzić. 
Nie zapominam o okularkach bo przecież słoneczko tak pięknie świeci.



Nawet się nie spóźniam :) 
W pracy - kawa; uśmiech zadowolonego Klienta,  który dostał kredyt; plotki przez telefon z koleżanką z pracy o wszystkim i o niczym; mnóstwo obsłużonych Klientów i załatwionych spraw, w tym jedna bardzo ważna.
Wekendowy harmonogram zadań zapisany w terminarzu - uczę się planować.

Chwila, chwila i jest już 15.30.
I jak w każdy FRIDAY nucę pod noskiem The Cure - Friday I'm in LoVe

To będzie udany weekend 

A Wam życzę pozytywnych weekendowych wibracji :)

Mili


czwartek, 23 sierpnia 2012

CZAS ODNALEZIONY



Pierwszy raz obejrzałam bardzo pobieżnie pod biurkiem w pracy.
Późnym popołudniem  z kubeczkiem herbatki LOVE wertowałam  na balkonie,
a teraz "powoli, niespiesznie, ze świadomością wagi każdego słowa, każdego kadru, każdego spotkania ..." zanurzam się w lekturze.

Dziękuję Mimi za odrobinę Ciebie  - u Mnie.
I dziś już wiem, że czekam na kolejne części.





wtorek, 21 sierpnia 2012

Kobiece słabości


Chyba każda z nas  ma jakieś słabości.
Tak sobie to tłumaczę żeby być usprawiedliwiona od razu na początku,
 przecież nie tylko ja lubię to ... to ... to ...
Największą słabość mam chyba do perfum i biżuterii. Jak srokę przyciągają mnie wszelakie świecidełka, które kupuję, robię sama i czasmi dostaję w prezencie. 

Jak to na Kobietę przystało uwielbiam kosmetyki, te kolorowe i te do pielęgnacji ciała.
Paulinka doskonale wie, że to lubię i sprawiła mi tym razem typową babską niespodziankę.


Bransoletkę wykonaną z miętowych sznureczków bardzo lubię. Mały drobiazg, a niezwykle uroczy.
Moja torebka dostała też  koralowo - wakacyjny nowy portfelik na zameczek. Przegródek w nim mnóstwo i na mieszczą się w nim wszelakie moje  "paragonowe śmieci".



A wnętrzarskie gazetki to juz chyba każda blogerka uwielbia,
Ja kupuję namiętnie werandę country, moje mieszkanie i czasami jeszcze inne gazetki.
Od jakiegoś czasu mam tez przyjemność marzyć przeglądając VAKRE o tym jak będzie wyglądał może kiedyś mój dom.
A wszystko to za sprawa dobrych duszyczek z sieci - Anetki i Ani.
Dziękuję Wam Kobietki. 
Po powrocie z wczasów koniecznie napiszcie czy wypoczynek się udał.



Ale o jednej rzeczy zapomnałabym.
Przecież mam słabość do CATH KIDSTON.
:)



Pozdrawiam Was serdecznie moi Mili

Wasza Mili :)


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

OREGANO zwane rok temu BAZYLIĄ :)


Marny ze mnie ogrodnik, mimo ukończonej szkoły średniej o podobnym profilu.
Rok temu  OREGANO przechrzciłam na BAZYLIĘ - o czym była mowa w TYM ZESZŁOROCZNYM POŚCIE .

Zamiast zerwać świeże listki to ścięłam jak zakwitła - ajjjjj.
W ziemi siedzą maleńkie sadzonki tymianku i rozmarynu przesadzone z doniczek - dodam , że zasiałam je w doniczkach w kwietniu. Pomimo mojego naprawdę wielkiego zaangażowania w ich uprawę - nie wykiełkowało nawet małe ździebełko
No cóż , czas się przyznać.
Na Żonę ROLNIKA niestety nie nadaję się, bo spod mojej ręki plonów napewno nie będzie ;)




Wyjątkowo niełaskawy ten rok dla mnie pod względem urlopu. 
Zaległy urlop - wykorzystany na odczulanie (alergia)
Bieżący urlop wykorzystywany na odczulanie.
Poza tym praca, praca, praca.
Podczas gdy inni z mojej pracy wakacjują po 2 tygodnie, ja siedzę i sumiennie pracuję.
Zastanawiam się tylko kiedy nastąpi taki dzień, że fizycznie nie dam rady wstać z łóżka by do tej pracy się udać.

Narazie z lekka niewyspana, z podkrążonymi oczkami i ziemistą cerą daję radę ;)

Każdą wolną chwilkę wykorzystuję na jakieś małe przyjemności, czasami szyję, czasami latam po "spichlerzach" pełnych "skarbów" i co jakiś czas wyciągam jakieś gary, kosze, donice itp.
Czytam
Oglądam seriale których nie lubię
Robię przetwory
Wietrzę i znów na nowo zagracam swoje małe mieszkanko
itp ... itd ...

ale najważniejsze jest to, że mam tą przyjemność oddychać świeżym i niezanieczyszczonym wiejskim powietrzem :)

***************************

Ostatnio wytargałam taki wiklinowy kosz gdzieś tam spod sterty gratów, już od dawna zwrócił moja uwagę, ale ciągle przygarnięcie go odkładałam na potem. Jednak to potem już trwało pewnie dobrych kilka lat :)
W tej chwili  testuje go Miłek i zamieszkały w nim autka, a jak się Dziecku znudzi - to przygarnę go docelowo JA :)



i torbę w końcu skończyłam
W końcu - bo zaczęłam szyć ją ponad rok temu :)
Tu teoria PLANOWANIA i nieodkładania na potem całkowicie się niesprawdziła :)

Ale najważniejsze, że W KOŃCU udało się skończyć.



A tymczasem życzę Wam słonecznego wtorku

MILI







poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Taaakie BUTY


Nie  wiem czyje one były.
Znalazłam je przypadkiem podczas robienia porządków w naszym "chlewku" 
Przypadkiem zajrzałam do wora ze  "skarbami" i co ujrzały moje oczka?
... bardzo vintage, bardzo stare  - cudowne małe butki, które należały kiedyś do jakiegoś maleńkiego dziecka.
Kiedyś - dobre pytanie - kiedy było to "kiedyś" ?

Nikt nie wiedział ile czasu leżały i czyje były.
Napewno przedreptały tysiące kroków, bo podeszwy mocno zniszczone.

Mało ważne  
najważniejsze, że ocalaly przed śmieciarką.

Szybko chwyciłam aparat i obfociłam , a w głowie zaświtał pomysł na bożonarodzeniową dekorację.

Trzeba je tylko jeszcze umyć, bo na zdjęciach  tuż po ocaleniu :)